Ha, Paryż, miałem tu przyjechać z dziewczyną na
wakacje. Kurwa, znowu. Byłą dziewczyną. Dolecieliśmy spokojnie, wszystko
przebiegało bez problemu, ale na lotnisku zaczął się bajzel. Ruscy,
kurwa bojówka z nimi współpracowała. Wiedziałem. Ale trudno, trzeba iść.
Nie miałem czasu na celowanie, zdjąłem optykę i założyłem kolimator do
M4A1. Nie wiem skąd oni się brali, ale im więcej ich zabiliśmy, tym
więcej ich było. Pewnie te szmaty z Teheranu przekazali im informacje o
nas i byli przygotowani na nasz przylot. Miało być pięknie, wyszło jak
zawsze. Strzelaliśmy do nich przez jakieś może dziesięć minut, gdy nagle
całe lotnisko upadło, ktoś podłożył ładunki pod filary i je wysadził.
Wszyscy nasi przeżyli, wyszliśmy stamtąd. Wszędzie gdzie się pojawiałem
był straszny chaos, bałem się przez chwilę powrotu po misji do domu.
Szliśmy dalej, szukaliśmy tej zasranej atomówki. Dostaliśmy informacje z
bazy, że niedaleko Wieży Eiffla jest magazyn, dość duży, kilkupiętrowy.
Dostaliśmy się tam, staliśmy przed tym budynkiem, szybko
zmodyfikowaliśmy broń pod tą sytuację. Tym razem M4A1 było idealne.
Kolimator, tłumik, chwyt taktyczny i latarka. Perfekcyjnie. Weszliśmy
szybko, zaczęliśmy sprawdzać wszystko po kolei, po cichu. I nagle coś
jebło, znów ruscy. Zaczęła się strzelanina, znów wszędzie wybuchy, znów
rozpierdol.
-Flankuj lewą! – krzyknął medyk, Griggs.
-Kurwa, podnieś
mnie, dostałem! – Do Martineza szybko podbiegł Griggs, chcąc pomóc.
Budynek obstawiła policja. Griggs widział, że nie da sobie rady
wyciągnął go na zewnątrz i zlecił im pomoc mu. Griggs był w porównaniu
do nich olbrzymem. 190cm wzrostu, 64 w łapie, czarny, wszyscy się go
bali. Jednak okazał się być zajebistą osobą. Miał on M249, LKM, duży
magazynek, pruł do przeciwników jak głupi. Wyczyściliśmy dolne piętra i
piwnice, nic tam nie było. Ostatnie piętro było zablokowane. Pozostał
szyb windy. Wspięliśmy się tam szybko i zaczęliśmy ostrzał. Trzynastu
przeciwników, nie mieli z nami szans. Zaczęliśmy sprawdzać wszystkie
pokoje i znaleźliśmy to.
-Pierdolona atomówka, stary ogarniaj tu
saperów!
-Już, kurwa chwila.
-Dawajcie tu saperów kurwa szybko, odbiór! –
Griggs nigdy się nie pierdzielił z dowództwem.
-Już wysyłam, zabezpiecz
teren odbiór.
Po godzinie dobił do nas oddział saperów, atomówka
zabezpieczona, ale to nie dało nic. W radiu usłyszeliśmy, że bojówka
teherańska znów zaczęła i zniszczyła jedną z atomówek. Trzystu
czternastu amerykańskich żołnierzy zginęło w czasie wybuchu, baza
wypadowa zniszczona.
-Ja pierdole, stary, o co tu chodzi?!
-Kurwa nie
wiem. Tu jesteśmy bezpieczni jak na razie. Jestem ciekaw co u Wrighta.
-On jest twardym skurwielem, da radę.
-Przy mnie wymięka- Zaśmiał się
Griggs.
Nie wiedziałem co o tym wszystkim myśleć. Bojówka ma broń od
ruskich w zamian za kradzież atomówek? W sumie logiczne, jednak coś nie
grało. Generał Aldwin nie chciał mnie wysyłać dalej na misję, chciał
mnie wycofać do domu. Przez kilka godzin z nim rozmawiałem i
ustaliliśmy, że biorę tylko dzień wolnego. Cały dzień, ja pierdziele,
tyle może się stać. Może ruscy.. Z resztą nie myślę o tym, mam wolne.
Jestem w Paryżu, trzeba skorzystać.
-Griggs, pedale, idziemy na browara?
-Z Tobą wszędzie frajerze.- odpowiedział Griggs.
Ogarnęliśmy się,
wzięliśmy trochę pieniędzy i poszliśmy do baru. Trochę odpoczynku nam
się przyda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz